ZAUFANIE STRATEGICZNE ‒ rodzaj wyróżniany w ramach ogólnej kategorii „zaufania”, czyli relacji między ludźmi; u jego podstaw leży doświadczenie osobiste jednostki ‒ zaufanie strategiczne [z.st.] traktuje początek procesu zaufania jako decyzję, opiera się ono przede wszystkim na wiedzy. Z.st. jest przeciwne zaufaniu normatywnemu [z.nor.] determinowanemu systemem wartości. To rozróżnienie pojęcia zaufanie na normatywne i strategiczne wprowadził do języka nauki Eric M. Uslaner. Z.st., jak uważa Uslaner, umożliwia współpracę z podmiotami, które już znamy, a więc jest w stanie rozwiązywać problemy tylko w stosunkowo ograniczonym zakresie.
Mówiąc o zaufaniu nie sposób pominąć problemu → ryzyka, które pojawia się zawsze wówczas, gdy zaufamy komuś, kto tego zaufania nie jest godny. Skutki takiej decyzji oparte na wątpliwym zaufaniu są zazwyczaj negatywne. Twierdzi się, że dzisiaj żyjemy w społeczeństwie ryzyka, czyli w czasie zwielokrotnionej niepewności i braku bezpieczeństwa. Grożą nam kryzysy finansowe, polityczne, ataki terrorystyczne, zagrożony jest ekosystem, wzrasta agresja między ludźmi, degeneruje się klasyczny model rodziny, grożą nam pandemie, zalewani jesteśmy żywnością genetycznie modyfikowaną albo chemicznie wspomaganą, która niszczy nasze zdrowie. Rządy zawodzą obywateli, którzy im zaufali, nie reprezentują ich interesów.
Trzeba jednak zauważyć, że zawsze ryzykujemy, działając na bazie zaufania, gdyż prawdopodobieństwo oszustwa, wiarołomności, niedotrzymania umowy bywa trudne do oszacowania. Przy czym z.nor., jak konstatuje Anna Drabarek w artykule Zaufanie jako podstawowa wartość przestrzeni publicznej w wymiarze lokalnym, oparte na wierze w wiarygodność osoby, której ufamy, jest bardziej narażone na klęskę i ryzyko niż z.st. oparte na wiedzy o osobie, której chcemy zaufać. Tak więc racjonalizacja i demistyfikacja zaufania może, przynajmniej częściowo, ryzyko z nim związane wyeliminować.
Z.st. według Uslanera nie jest zakorzenione w negatywnym postrzeganiu świata, ale w niepewności i polega na redukowaniu kosztów transakcji poprzez zdobywanie dodatkowych informacji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Natomiast z.nor. musi zawierać dwa bieguny odczuć ‒ pozytywnych i negatywnych, tak więc albo ufamy ludziom, albo im nie ufamy. Z.st. obniża koszty transakcji, dostarczając konkretnych informacji o innych uczestnikach działania zbiorowego zgodnie ze starą zasadą: ufaj, ale sprawdzaj.
Z.st. rozwija się powoli w miarę tego, jak ludzie zyskują wiedzę o zachowaniu innych i w związku z tym jest ulotne, ponieważ nowe doświadczenia mogą zniechęcać do obdarzania zaufaniem konkretnego podmiotu. Jak twierdzi Margaret Levi, jest ono trudne do zbudowania i łatwe do zniszczenia. Inaczej rzecz się ma z z.nor., które jest moralnym nakazem, by dobrze traktować ludzi nawet wtedy, gdy tego nie odwzajemniają. Wartości nie są bowiem odseparowane od doświadczenia, a są w znacznej mierze odporne na wpływy życia codziennego. Dlatego, jak sądzi Robert Putnam, z.nor. nie jest kruche, lecz stabilne i trwa w czasie. Tę uogólnioną wzajemność odnajdujemy tam, gdzie robimy rzeczy, nie spodziewając się odwzajemnienia i wierząc, że w przyszłości ktoś dla nas coś zrobi. [Adam Kołodziejczyk]
Literatura: R. Hardin, Zaufanie, Warszawa 2009 • P. Sztompka, Zaufanie. Fundament społeczeństwa, Kraków 2007 • E.M. Uslaner, Zaufanie strategiczne i zaufanie normatywne [w:] Socjologia codzienności, red. P. Sztompka, M. Bogunia-Borowska, Kraków 2008.